Małopolski Wojewódzki Lekarz Weterynarii zawiadamia, że od 26 września do 5 października 2016 na terenie województwa małopolskiego będzie trwać akcja ochronnego szczepienia lisów wolno żyjących przeciw wściekliźnie.
To kontynuacja szczepienia z lat ubiegłych. Szczepionki będą rozrzucane z samolotu, a także wyłożone ręcznie. Przynęta jest mieszanką mączki rybnej, oleju kokosowego, parafiny i tetracykliny w kolorze szarozielonym. W jej wnętrzu jest umieszczona plastikowa kapsułka zawierająca wirus szczepionkowy z opisem zawartości.
W okresie wykonywania szczepienia i 14 dni po zrzuceniu szczepionki zaleca się:
1. Nie wypuszczać bez opieki psów i kotów, a w czasie spacerów psy prowadzić na smyczy i w kagańcu
2. Kontakt zwierząt domowych ze szczepionką zgłosić do najbliższego lekarza weterynarii w celu poddania zwierzęcia obserwacji
3. Nie dotykać, nie podnosić, a tym bardziej nie rozłamywać przynęty, gdyś znajdująca się wewnątrz szczepionka jest w stanie płynnym i może dostać się do organizmu poprzez skaleczenia na rękach, spojówkę oka lub błonę śluzową jamy ustnej i nosa. W razie kontaktu ze szczepionką natychmiast zgłosić się do najbliższego lekarza lub do Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej.
Dalsza część artykułu pod reklamą.
Szczerze mówiąc, trochę mnie niepokoi ta akcja. Rozumiem, że szczepienie lisów jest ważne, ale kto zadba o bezpieczeństwo naszych psiaków? Wprowadzenie tak wielu zasad, a przecież nie każdy właściciel zwierzęcia je przeczyta. A co z tymi, którzy nie mają pojęcia o tej akcji? Może trzeba by było zrobić więcej, żeby informować mieszkańców o tak istotnych sprawach? Poza tym, co się stanie, jeśli kot czy pies znajdzie taką przynętę? Zgłosić do weterynarza? Tylko w ilu przypadkach będzie to miało miejsce? Zastanawiam się…